czas: 127 min.
gatunek: dramat biograficzny
produkcja: USA, Nowa Zelandia, Japonia, Szwajcaria
premiera: 2005
reżyseria: Roger Donaldson
scenariusz: Roger Donaldson
Nowozelandczyk, Burt Munro, marzy o tym, by swoim motocyklem wystartować w wyścigu na słonych torach Bonneville. Za ostatnie pieniądze udaje się do USA i zamierza pobić rekord prędkości.
Opowieść o życiu nowozelandzkiego konstruktora Burta Munro (Hopkins), budowniczego motocykla Indian na którym w latach 70-tych podczas wyścigów Bonneville Salt Flats, rozgrywanych w stanie Utah w USA udało się pobić ówczesny rekord prędkości.
Marzyciel
Dominika Wernikowska
To najlepsza rola, jaką zagrałem - twierdził Hopkins w jednym z wywiadów i nie sposób się z nim nie zgodzić. Choć przywołując z pamięci jego wcielenie Hannibala Lectera, czy role w takich filmach jak "Powrót do Howards End", "Okruchy dnia" czy "Piętno" można by polemizować z jego słowami.
W "Prawdziwej historii" inspirowanej życiem nowozelandzkiego konstruktora Burta Monro, wciela się w postać pasjonata i marzyciela, który wyrusza do Bonneville w USA, by po 25 latach spełnić swoje marzenie. Zamierza pobić rekord świata w prędkości na wiekowym motocyklu Indian Scout, który wcześniej z zacięciem ulepszał w przydomowej szopie, używając między innymi kuchennego noża do odcinania bieżników i innych prostych narzędzi, które przy odpowiedniej obróbce mogą okazać się częściami zamiennymi do mechanicznego rumaka.
Budzeni w środku nocy przez ryk silnika sąsiedzi z pobłażliwością przyglądają się jego wyczynom. Ekscentryczny staruszek, mimo problemów zdrowotnych i braku funduszy, nie poddaje się życiu, a jego pomysły niejednego jeszcze mogą zaskoczyć.
Reżyser Roger Donaldson poznał osobiście Burta Monro, kręcąc dokument o jego dokonaniach. Zafascynowany tą postacią, postanowił zrobić o nim film fabularny.
"Jeśli nie dążysz do spełnienia marzeń, jesteś jak warzywo" - mówi w filmie Monro i pokonuje trasę z Nowej Zelandii do USA, by wystartować w zawodach w Boneville.
Charyzmatyczny starszy pan budzi sympatię u wszystkich, których spotka, a jego łatwość nawiązywania kontaktów bardzo temu sprzyja. Nawet jego konkurenci na torze życzą mu szczęścia i kibicują jego popisom z zapartym tchem.
"Prawdziwa historia" nawiązuje do tradycji kina drogi, a porównania z "Prostą historią" Lyncha, w której bohater podróżował 300 mil na kosiarce, by odwiedzić chorego brata, są nieuniknione. Nieśpieszne tempo akcji, podobnie jak u Lyncha, sprzyja uważnemu przyglądaniu się każdemu epizodowi i delektowaniu się doskonałą grą Hopkinsa.
Humor, refleksja, wyrazisty bohater dążący do celu, chłopiec z sąsiedztwa, który szczerze podziwia niestandardowego motocyklistę, uśmiechy szczęścia w chwilach triumfu i jednoznaczna puenta płynąca z ekranu. "Prawdziwa historia" to kino przewidywalne i proste, ale ogląda się je znakomicie.
Wiara przenosi góry - to oczywiste przesłanie okazuje się tu mieć wyjątkową siłę rażenia. Obserwując żmudne motocyklowe zmagania zdeterminownego pasjonata nie sposób się nudzić, zwłaszcza, że, jak mówi Monro, jadąc na motorze w ciągu 5 minut przeżywa się tyle, co inni przez całe życie.
Pasja życia według Anthony'ego Hopkinsa
Dawno nie widziałem filmu, który tak dogłębnie by mnie poruszył. Dzieło, którego motywem przewodnim staje się walka o własne nigdy niezrealizowane marzenia, jest jednym z najpiękniejszych dramatów biograficznych, który ukazuje życie człowieka nie zawsze w blasku fleszy.
Do obrazu Rogera Donaldsona, bynajmniej pod względem merytorycznym, nawiązuje "Marzyciela". Marc Forster opowiedział historię rtysty, który zmuszony jest do pokonywania barier społecznych i tak jak w obrazie Donaldsona kieruje nim pasja życia.
Burt Monro - sędziwy Nowozelandczyk, od wielu lat motoryzacyjny pasjonat, postanawia pobić rekord prędkości na Indianie z lat 20. Zadanie nie jest proste, gdyż jedynym miejscem na Ziemi, gdzie mógłby to uczynić jest Bonneville w stanie Utah. Aby się tam dostać, będzie musiał przebyć długą podróż pełną niewyobrażalnych zdarzeń. Ale czego nie robi się dla własnej pasji?
"Prawdziwa historia" w rzeczy samej, skupia się na realizacji swych pragnień, a co za tym idzie, wielu wyrzeczeń.
Widzimy, jak Burt całymi dniami przesiaduje w garażu, gdzie udoskonala motocykl, by ten w chwili próby nie zawiódł. Odwiedza go mały chłopiec, syn sąsiadów, który pomaga przy modernizacji motocykla. Jednak całe zamieszanie wokół Indiana, spycha na drugi plan życie osobiste Burta. Realizacja marzeń często wymaga poświęceń, na które on jest przygotowany.
Główną rolę powierzono Anthony'emu Hopkinsowi, który sam często podkreślał w wywiadach, że postać Burta Monro, w którą się wcielił, jest jego rolą życia. Trudno się z nim nie zgodzić. W jego interpretacji, Burt jest wiecznie młodym chłopcem, który kocha wszystko, co ma koła. Jednak, gdy przychodzi co do czego, pełen determinacji potrafi się zmobilizować i walczyć o swoje. Jest on także troszeczkę głupkowaty. Świadczyć może o tym jego zachowanie w USA, gdzie nie może się odnaleźć. Momentami przypomina Forresta Gumpa, który tak jak on, trafia na odpowiednich ludzi, którzy darzą go życzliwością. Jego zachowanie i podejmowane przez niego decyzje, nie wzbudzają w widzu negatywnych emocji. Wręcz przeciwnie. Utożsamiamy się z nim i kibicujemy mu w ciągu dalszego "marszu przez Amerykę".
"Prawdziwa historia" nie należy do typowego hollywoodzkiego gatunku kina. Jest to obraz głęboki, który porusza wiele aspektów z życia człowieka (łącznie z jego fizjologią). Widzimy jak w ciągu całej wędrówki do Utah, Burt poznaje grono przyjaciół, którzy w miarę możliwości mu pomagają. Niewątpliwie, na ich zachowanie wpływają jego charyzma i uporczywy charakter, bez których z pewnością nie zaszedłby tak daleko.
Choć cała koncepcja filmu jest dosyć wymowna i przewidywalna, jednakże sposób w jaki obraz został przygotowany i podany widzowi jest oszołamiający. Droga Burta Monro, znajdująca finał na linii startu w Bonneville, jest tak naprawdę początkiem całego "planu" staruszka, dla którego moment czucia prędkości, wiatru we włosach i mimo wszystko bólu, jest esencją życia i ostatnią rzeczą, po której mógłby odejść.
Trafnym podsumowaniem tego filmu będzie pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy: "Oby było więcej takich filmów...".
Roger Donaldson
data urodzenia: |
1945-11-15 (69 lat) |
miejsce urodzenia: |
Ballarat, Australia |
W wieku 19 lat wyemigrował do Nowej Zelandii. Pracował jako geolog, później w jednym ze studiów jako fotosista. Brał udział w realizacji reklam TV, seriali i filmów dokumentalnych. Jako reżyser debiutował w 1977 r. politycznym thrillerem "Sleeping Dogs", z udziałem Sama Neilla, Warena Oatesa. Film ten trafił, jako pierwszy nakręcony w Nowej Zelandii, na ekrany kin w USA. Poświadczył o istnieniu nieznanej dotąd w świecie kinematografii. Jego drugi film "Smash Palace" (1981), także tam zrealizowany zwrócił na niego uwagę słynnego producenta Dino De Laurentisa, który zlecił mu nakręcenie kolejnej wersji powiei Charlesa Nordhoffa i Jamesa Normana Halla "Mutiny of the Bounty". Mimo, że scenariusz napisał świetny spec Robert Bolt, a zagrali: Mel Gibson i Anthony Hopkins, film nie odniósł sukcesu. Więcej szczęścia miał dramat obyczajowy "Marnie" [85] z Sissy Spacek, który zebrał dobre recenzje i podobał się publiczności. Trzeci film Donaldsona nakręcony w Hollywood - thriller "Bez wyjścia" [z Kevinem Costnerem i Gene Hackmanem] ugruntował jego pozycję za Oceanem, a kolejne kasowe przeboje ["Koktal" [88] ; "Gatunek" [95] i "Góra Dantego" [97] ] wyrobiły mu markę sprawnego rzemieślnika kina dla masowej widowni.
filmografia
2014 |
||||
2014 |
|||
2011 |
|||
2010 |
|||
2008 |
|||
2005 |
2003 |
2000 |
|||
1997 |
|||
1995 |
|||
1994 |
|||
1992 |
1990 |
|||
1988 |
|||
1987 |
1985 |
|||
1984 |
|||
1981 |
1980 |
|||
1977 |
|||